Zignorował czerwone światło. Teraz pożegna się z pensją
Przejazdy kolejowe to prawdziwa pułapka na nieostrożnych kierowców. Niestety, nie każdy przejeżdżający przez torowisko uszedł z życiem. Kierowcy nie zawsze zdają sobie sprawę z siły i prędkości pociągów, za co zdarza im się płacić najwyższą cenę. Nie można więc dziwić się wysokim karom przyznawanym przez przekraczanie torów na czerwonym świetle.
Mieszkaniec Częstochowy ukarany w Nowej Soli
Do zdarzenia doszło przy przejeździe kolejowym na ulicy Ciepielowskiej w Nowej Soli. Kierowca samochodu osobowego z częstochowskim numerem rejestracyjnym wjechał na tory, kiedy sygnalizacja wciąż paliła się na czerwono. Co prawda pociąg zdążył już przejechać, ale sygnalizacja jasno wskazywała, że jeszcze nie czas na wciskanie gazu.
Często zdarza się tak, że kilka chwil po jednym pociągu przejeżdża drugi. Nie wszędzie są też rogatki, dlatego zapobiegawcza ostrożność to obowiązek wszystkich kierowców.
Mieszkaniec Częstochowy miał pecha, gdyż jego przejazd na czerwonym świetle zauważyła policja. Kierowca spokojnie pokonał tory i ruszył w dalszą drogę, jednak kilka ulic dalej czekał na niego patrol. Funkcjonariusze nie potraktowali łagodnie mężczyzny, który otrzymał 2000 zł mandatu i aż 6 punktów karnych. Taka kara prawdopodobnie na długo zniechęci go do przejeżdżania na czerwonym świetle.
Na torach kolejowych ginie kilkadziesiąt osób rocznie
Ignorancja kierowców i pieszych w stosunku do przejazdów kolejowych to prawdziwy fenomen. Ludzie zdają się zapominać, że w zderzeniu z pociągiem nikt nie ma szans. Mimo to wiele osób wciąż próbuje zaoszczędzić czas, niecierpliwie przekraczając tory na zakazie. Czy ryzyko utraty życia jest warte chęci zaoszczędzenie kilkunastu sekund?
Policja apeluje o rozwagę, podając przy okazji statystyki. W zeszłym roku doszło do aż 201 niebezpiecznych zdarzeń na torach. W wyniku wypadków na torach zginęło 49 osób, a 17 w stanie ciężkim przewieziono do szpitala. Mimo licznych przestróg do niebezpiecznych sytuacji na torowiskach dochodzi coraz częściej. W ubiegłych latach liczba poszkodowanych była mniejsza.