Czy akwizytorzy, którzy oferują zmianę sprzedawcy energii elektrycznej to oszuści?

Czy akwizytorzy, którzy oferują zmianę sprzedawcy energii elektrycznej to oszuści?

Co jakiś czas jak bumerang wraca temat sprzedawców energii, którzy odwiedzają domy w całej Polsce. Pojawia się wiele głosów, że domokrążcy są w rzeczywistości oszustami, którzy chcą, abyśmy płacili podwójne rachunki. Czy tak jest naprawdę? Jak działają przedstawiciele, którzy odwiedzają nasze domy? Wyjaśniamy.

Na czym polegają umowy zawierane  w naszych domach

Wiele osób, które podpisały umowę z firmą, której przedstawiciel odwiedził ich dom, narzeka na podwójne rachunki. Zdecydowanie jest to większa część zarzutów kierowanych pod adresem sprzedających energię firm. Potwierdzamy, że jest to prawda, jednak nie wiąże się to z żadnym oszustwem.

Sprawa wygląda w ten sposób, że zawierając umowę z domokrążcą, zawieramy umowę na sprzedaż energii. Nie ma w niej jednak mowy o dystrybucji, tej nie obejmuje umowa i nadal obsługuje nas stary dostawca. Dokładnie tak samo było wcześniej. Jeżeli przyjrzymy się naszej fakturze za prąd, możemy zobaczyć tam wyszczególnionego dostawcę oraz sprzedawcę. W przypadku firmy Enea jest to na przykład Enea Dystrybucja oraz Enea Obrót S.A.
Podpisując umowę z akwizytorem, zgadzamy się więc na mniejsze stawki za sprzedaż kilowatogodziny prądu, a opłaty za jego dystrybucję (utrzymanie sieci itp.) pozostają takie same. W efekcie otrzymujemy dwie faktury, jednak sumując je, często zobaczymy niższą kwotę.

Warto jednak zachować czujność

Taki stan rzeczy nie oznacza jednak, że każdy sprzedawca energii, który odwiedzi nasz dom, będzie uczciwy. Zanim wpuścimy taką osobę do domu, upewnijmy się, że jest ona z legalnej firmy. Nie bójmy się prosić o personalia i wykonajmy telefon na infolinię firmy. Niestety w ostatnich czasach po domach krąży naprawdę sporo oszustów, którzy w skrajnych przypadkach mogą nam nawet zrobić krzywdę.

Po przedstawieniu oferty zweryfikujmy też czy taka umowa nam się opłaca. W niektórych przypadkach oszczędności mogą wynosić kilka złotych, które mogą zostać „zjedzone” przez koszty wykonania dwóch przelewów. W niektórych przypadkach zdarza się również, że nasz aktualny sprzedawca z jakichś powodów nie rozwiąże naszej umowy i wtedy faktycznie otrzymamy dwie faktury za sprzedaż. W takiej sytuacji należy skontaktować się z aktualnym sprzedawcą, który podejmie interwencję. Oczywiście nie musimy płacić obu faktur.

Pamiętajmy też, że jak każda umowa i ta charakteryzuje się okresem wypowiedzenia. Na przemyślenie decyzji mamy aż 14 dni. W ciągu tego czasu wystarczy złożyć pismo o odstąpieniu, jeżeli oferta nie przypadnie nam jednak do gustu.

Dodaj komentarz